środa, 27 maja 2009

Miejsce w którym śmierć pomaga żywym


Prosektorium, wielka zamrażalka, w której leżakują ludzkie szczątki niczym mrożonki Hortexu. Wokół tego miejsca urosła spora pula miejskich legend. Poczynając od tych najbardziej banalnych sugerujących serie cyklicznych nawiedzeń przez duchy zmarłych do tych, że chirurdzy plastyczni ćwiczą fechtunek skalpela na bezbronnych zwłokach a kończąc na absurdalnych, zapewniających, że pracownicy owego przybytku zdradzają przejawy kanibalizmu a w przerwach między posiłkami próbują pokonać stężenie pośmiertne i stworzyć zombie. Te mity wyrosły w piekarniku po uprzednim włożeniu doń papki pop kultury składającej się na idiotyczne seriale typu zaklinacz dusz, pogromcy duchów i zmierzch. Pokolenie młodzieży za kilka lat będzie generacją odbiologicznionych wrażliwców mdlejących przy pobieraniu krwi, histerycznie wrzeszczących na bardziej krwistych seansach i podejrzewających istnienie wampirów. Dlatego jestem gotów wyjść ze śmiałą tezą, że wiedza historyczna jest poparta wycieczką do Biskupina bądź na Wawel, tak biologia powinna być uwieńczona odwiedzinami w kostnicy. Służyłoby to oswajaniu dzieci z biologiczną stroną naszej natury i zapobiegłoby ich mutacji w wydelikacone istoty dostające spazmatycznych drgawek na widok ofiary tragicznego wypadku tramwajowego. Homo sum et nil humanum a me alienum esse puto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz